Niniejszy post jest propozycją trasy w ramach całodniowej wycieczki z Wrocławia na Górę Św. Anny i z powrotem dedykowanej w szczególności rowerom typu gravel. Trasa prowadzi przez praktycznie wszystkie możliwe nawierzchnie. Mamy do czynienia z szutrem, polną piaszczystą drogą, asfaltem zarówno tym pierwszej klasy jak i szóstej kategorii, drogą gruntową prowadzącą przez las, itp. Na trasie na ok. 100 kilometrze możemy zaplanować odpoczynek w leśnej wiacie gwarantującej cień a przejazdy przez lasy i pola mogą stać się dodatkową możliwością obcowania z przyrodą – może się zdarzyć, że spłoszona sarna, dzik czy lis przebiegnie tuż przed rowerem.
Podróż rozpoczynamy we Wrocławiu. Ja startowałem ok. godziny 5:30 z Lipy Piotrowskiej wespół z kolegą Łukaszem i wrocławskimi szutrowymi wałami sunąłem w kierunku na Wschodnią Obwodnicę Wrocławia z której zjechać trzeba na drogę leśną prowadzącą wpierw płytami betonowymi a później gruntem do Kotowic. Tam wjeżdżamy na asfalt i kierujemy się do Oławy, by mijając Ścinawę wjechać na pełną dziur i nierówności drogę polną prowadzącą w kierunku na Brzeg.Z drogi polnej wypadamy na kilkukilometrowy odcinek kostki prowadzącej przez wieś Lipki. Oczywiście wioska w godzinach porannych jest wyludniona i śmiało możemy ciągnąć chodnikiem, unikając kocich łbów wybijających z łba głupoty – choć jak znam życie co poniektórym przyda się jednak przejazd kostką…Mkniemy przez Brzeg w którym niewiele zmieniło się od 1945 roku i zmierzamy asfaltem w stronę wsi Kopanie, uważając na pędzące prostą drogą samochodowe wynalazki.
We wsi Kopanie wbijamy na piaszczystą drogę prowadzącą przez pola aby we Wronowie podziwiać stosunkowo dobrze zachowany pałacyk w którym prawdopodobnie za komuny mieściła się dyrekcja lokalnego PGR-u.
Za Wronowem wyjeżdżamy na drogę krajową nr 94 aby po 2 kilometrach w Skorogoszczy skręcić na miejscowość Przecza i za miejscowością Lipowa wbić w las w bardzo przyjemną drogę gruntową z lasu i z srogi gruntowej wyjeżdżamy we wsi Dąbrowa, tam też na skraju lasu możemy urządzić postój w dużej wiacie należącej do nadleśnictwa. Później asfaltem kierujemy się ku miejscowości Komprachcice po drodze mijając stację paliw Moya – to informacja na wypadek gdybyście wybrali się w tę trasę tak jak ja w Boże Ciało, kiedy sklepy są pozamykane a na niebie ani jednej chmurki i pełne słońce i w efekcie kranówy trzeba szukać w lokalnej gospodzie przygotowującej.
Następnie Pomiędzy Pruszkowem a Dąbrówką Górną wbijamy na szutrową drogę prowadzącą przez las, aby wyjechać w szczerym polu i nadal szutrówką dotrzeć do wsi.Następnie kierujemy się na Rogów Opolski w którym możemy podziwiać kamienne wiatraki i ostatecznie skorzystać z kładki pieszo-rowerowej zawieszonej na moście autostradowym. Kładka jest przejezdna i w super stanie. Za Gogolinem ponownie wjeżdżamy na drogę szutrową, która później niestety zdominowana jest tłuczniem, wreszcie ustępując drodze polnej i leśnej.Wyjeżdżamy w pewnym momencie na pnący się delikatnie w górę asfalt, skręcamy w lewo i wspinamy się na Górę Św. Anny na której podziwiamy widoki z drewnianej platformy widokowej.
Na Górze możemy zjeść obiad w gospodzie – w moim wypadku długi czas oczekiwania na posiłek sprawił, że wraz z Łukaszem wybraliśmy mniej ekskluzywny, aczkolwiek zawsze działający wariant czyli stację paliw Orlen w Zdzieszowicach przy drodze nr 423. Można tam zjeść całkiem fajne zapiekanki, uzupełnić wodę i wlać w siebie różnorodne napoje niekoniecznie izotoniczne jak np. moją ulubioną na długich trasach colę.
Do Wrocławia wracamy drogą nr 423 w miejscowości Obrowiec skręcając na Gogolin a następnie wciąż asfaltem przez Odrowąż i kładkę w Rogowie Opolskim kierujemy się na Pruszków, korzystając tym razem z asfaltu.Mkniemy przez las za Dąbrową a następnie odbijamy na Lewin Brzeski. Jeszcze tylko przejazd krajową 94-ką do Łosiowa i można cieszyć się wolnością od samochodów aż do Brzegu, ponieważ boczna droga asfaltowa przez Kopanie opuszczona jest zupełnie przez samochody.Z Brzegu powrót jest psychologicznie łatwy – ta sama trasa sprawia, że jedzie się lekko. Wieczorem z pól nadciąga orzeźwiający chłód. Jeszcze tylko droga przez las pomiędzy Kotowicami a Obwodnicą Wschodnią i jesteśmy na na drodze rowerowej na obwodnicy. Na moście można schłodzić się rześkim powietrzem ciągnącym od rzeki Oława. Powrót do centrum Wrocławia obwodnicą do Żarnik Wrocławskich i przez Ołtaszyn do ulicy Karkonoskiej a stamtąd praktycznie cały czas drogą rowerową do centrum lub jak w moim wypadku do Lipy Piotrowskiej.
Ja meldowałem się w domu o 22:30 mając przejechane 304 kilometry – na załączonej mapce brak 15 kilometrów, ponieważ za późno włączyłem zapis – efekt rozmowy z Łukaszem 😉
Oczywiście jechałem bikepackingowo pod górną rurką w torbie przewożąc statyw. Na górnej rurce miałem małą torebkę w której wiozłem Snickersy, smarowidło do łańcucha użyte w Gogolinie, małe zapięcie rowerowe, powerbank i dwie zapasowe lampki.
Podsumowując, trasę gorąco polecam, bo jest naprawdę malownicza a jednocześnie mało wymagająca – praktycznie nie ma na niej przewyższeń prócz podjazdu na Górę Św. Anny, prowadzi przez ciekawe okolice, różnorodne nawierzchnie dodają smaczku i nie pozwalają się nudzić a mijane miejscowości cieszą oczy pstrą zabudową 😉 Na pewno jest idealnym wyborem na całodniową, spokojną wycieczkę bez spiny i pośpiechu.
W kwestii technicznej podpowiem, że trasę można spokojnie pokonać na oponach 700x32c – ja akurat jechałem na moich ulubionych Vittoria Zaffiro.
Poniżej poglądowa mapka z zapisem trasy i kilka zdjęć – aby pobrać gpx należy kliknąć w lewym dolnym rogu na „Show on map” a następnie w prawej kolumnie na dole kliknąć „export”.