Fotorelacja z weekendowej wycieczki w Góry Złote z noclegiem w chatko-schronie pod rezerwatem Puszcza Śnieżnej Białki.Na końcu mapka z grafem wysokości z możliwością pobrania pliku gpx z zapisem trasy.
Z Wrocławia startuję pociągiem o 6:41 celem jest Kamieniec Ząbkowicki. Podróż mija bardzo sympatycznie z dwoma kolegami z Wrocławia wybierającymi się z Bystrzycy Kłodzkiej na Śnieżnik (pozdrawiam!).
W Kamieńcu Ząbkowickim czeka na mnie niespodzianka. Okazuje się, że most nad Nysą Kłodzką na drodze prowadzącej do Złotego Stoku jest remontowany i obowiązuje objazd do Paczkowa. Na szczęście wzdłuż mostu wybudowano drewnianą kładkę dla budowlańców. Pomimo zakazu przechodzę na drugą stronę a że jest sobota rano i na budowie nie ma żywej duszy, nie muszę się boksować z kierownikiem budowy.
Asfaltem docieram do Błotnicy szlakiem rowerowym R9 i tam napotykam na wiatę wybudowaną na potrzeby rowerzystów.
Następnie docieram do czeskiej miejscowości Bila Voda w której za szpitalem psychiatrycznym wbijam się na niebieski szlak rowerowy, prowadzący ścieżkami rowerowymi przez Góry Rychlebskie.
Kieruję się na Przełęcz Różaniec asfaltową drogą wyłączoną z ruchu samochodowego.
Okolica jest bardzo malownicza.
Statyw trzyma się dzielnie na uprzęży ponad workiem ze śpiworem i kurtką.
Aura jest wybitnie jesienna.
Po kilku kilometrach docieram do malowniczo położonej wiaty (koordynaty 50.414985, 16.878653).
Kilometr dalej natrafiam na kolejną wiatę położoną na niewielkiej polance (koordynaty 50.407202, 16.871541).
Przy wiacie funkcjonuje nadzwyczaj czysty i schludny kibelek, który plastikową deską klozetową przypomina mi wychodek znany z Jasiela w Beskidzie Niskim.
Za przełęczą Różaniec droga rowerowa przecina zbocze Borówkowej.
Jedno ze źródeł wody pitnej na szlaku.
Kolejną wiatę napotykam na rozdrożu U Tri Lip (koordynaty 50.404667, 16.911310).
I szersze spojrzenie na rozdroże U Tri Lip.
Kolejne źródło wody pitnej.
Szlaki rowerowe po czeskiej stronie są bardzo dobrze oznakowane.
Kolejna wiata około 2 km od szczytu Borówkowej na skrzyżowaniu dróg Letiště ( koordynaty 50.384271, 16.920240) pozwala zjeść obiad w spokoju nie będąc niepokojonym przez porywisty wiatr.
Po obiedzie podjeżdżam pod Borówkową, ale na 200 metrów przed szczytem wbijam na pieszy zielony szlak i zjeżdżam nim do Przełęczy Lądeckiej – dzięki temu unikam sobotnich tłumów na szczycie Borówkowej o które zawsze łatwo, jeśli jest ładna pogoda a na spotkanie z którymi nie mam najmniejszej ochoty. Z Przełęczy Lądeckiej poruszam się zielonym szlakiem rowerowym przez Karpno do Rozdroża Zamkowego.
Następnie ruszam niebieskim pieszym szlakiem do Starego Gierałtowa, aby później przejechać doliną Białej Lądeckiej przez Nowy Gierałtów i Bielice z wykorzystaniem drogi asfaltowej – wsie jednak warte są tego, aby zjechać do cywilizacji, bo ciągną się w malowniczej, rozległej dolinie i cechują się ciekawą architekturą.
Za Bielicami kieruję się w stronę rezerwatu Puszcza Śnieżnej Białki, gdzie docieram do zaplanowanego miejsca noclegowego w odnowionym chatkoschronie położonym przy Dukcie nad Spławami (koordynaty 50.245853, 16.994469).
Urządzam sobie legowisko i jem kolację. Na dworze szaleje wichura. W chatce widać odchody gryzoni, ale żaden z nich się nie pojawia – wnioskuję, że zapadły już w zimowy sen albo w inny stan powodujący, że nie są zainteresowane ani moim towarzystwem, ani bagażem.
Na kolację szef kuchni poleca oczywiście liofilizaty. Tym razem padło na produkty Lio. Osobiście wolę jednak Travellunch – produkty Lio są dla mnie zbyt delikatne, wymuskane w smaku może w sam raz dla fanów MasterChefa, ale nie dla mego gruboskórnego podniebienia. Oczywiście są to uwagi w pełni subiektywne.
Ranek wita mnie mgłą oraz ciszą wywołaną brakiem wiatru.
Ruszam w stronę Przełęczy Suchej utwardzoną drogą, która zimą zamienia się w nartostradę dla narciarzy biegowych. Wokół Jesień pełną gębą.
Z Przełęczy Suchej zjeżdżam niebieskim szlakiem rowerowym.
Wokół przyroda przygotowuje się już do zimowego snu. Gdzieś w dziuplach i korzeniach drzew pośród brązowych dywanów liści popielice i salamandry śnią o lecie.
Następnie ruszam niebieskim szlakiem pieszym prowadzącym do Przełęczy Staromorawskiej z której zjeżdżam niebieskim szlakiem rowerowym w stronę wsi Kamienica.
Przed Kamienicą odbijam jednak na Drogę nad Lejami.
Widoki skrywa powoli mgła.
Robi się zimno i mglisto, ale pomimo to wszystko włącznie ze sprzętem trzyma się kupy.
Pomiędzy Piernikarską Grzędą a Lejem Średnim docieram do dróżki (koordynaty 50.206889, 16.870694) prowadzącej do dawnego niemieckiego schronu dla owiec przerobionego w pewnym momencie na stanicę turystyczną. Jest to chyba najdogodniejsza dla rowerzysty ścieżka z Drogi nad Lejami do Czarciego Gonu którym to grzbietem można zjechać do Chatki pod Śnieżnikiem a następnie wbić się na niebieski szlak pieszy i prawie bez utraty wysokości dociągnąć do schroniska na Śnieżniku.
Spoglądam jeszcze w dół w kierunku na Dziczy Grzbiet.
Ruszam, aby wpierw stracić znacznie wysokość a następnie odzyskać ją poruszając się do schroniska na Śnieżniku zielonym szlakiem rowerowym ER-2.
Po prawej stronie w dolinie mijam jaskinię Niedźwiedzią.
Jest 5 listopad a jednak nadal kwitną kwiatki.
Tuż przed Przełęczą Śnieżnicką pojawia się znowu mgła.
W końcu docieram do schroniska w którym jak zwykle jem odmrożone pierogi, popijam kawą z torebki „trzy w jednym” i zagryzam w miarę smacznym naleśnikiem z dżemem a to wszystko jednak w odwrotnej kolejności.
Ze schroniska zjeżdżam niebieskim szlakiem rowerowym E3 do granicy lasu pod Kamienny Garb.
Następnie czerwonym szlakiem rowerowym przez Jodłów, Potoczek i Pisary…
…docieram do granic Międzylesia.
Ostatni raz rzucam okiem na Masyw Śnieżnika. Za chwilę nadciągnie noc a rozklekotany pociąg powiezie mnie do Wrocławia.